dr hab. Sławomir Kościelak, prof. Uniwersytetu Gdańskiego, Instytut Historii

Gdańsk XVIII wieku – stygnąca gwiazda na firmamencie Rzeczypospolitej Obojga Narodów
Wyznaniowa, etniczna i polityczna struktura miasta nad Motławą

Według wyliczeń Jana Baszanowskiego około 1700 roku w Gdańsku zamieszkiwało 63.300 mieszkańców, zaliczał się więc do elitarnego grona trzydziestu miast w skali całego kontynentu z populacją przekraczającą próg 50 tysięcy głów. Więcej niż 80% mieszkańców Gdańska było luteranami i to właśnie to wyznanie od czasów reformacji było nad Motławą religią panującą. Ewangelicy reformowani, kalwiniści, którzy na przełomie XVI i XVII wieku stoczyli pełną zawirowań walkę o rząd dusz w mieście, u schyłku XVIII stulecia stanowili grupę ledwie już widoczną, około 2% ogółu mieszkańców. Byli to jednak nadal ludzie elit, patrycjusze, zamożni obywatele, reprezentanci wolnych zawodów, pozostający w dobrych, także familijnych relacjach ze zwycięzcami w wyznaniowym starciu – luteranami. Obok zakorzenionych już od wieków w mieście dwóch podstawowych gmin tego wyznania tzw. pruskiej i niderlandzkiej, w Gdańsku osiadły dwie grupy etniczne: francuscy hugenoci i szkoccy prezbiterianie. Około 10% populacji miasta w początku XVIII wieku stanowili katolicy, a liczebność tej grupy, zwłaszcza w ujęciu procentowym, stale rosła. Choć liczniejsi od kalwinistów, pozbawieni byli jednak pełni praw publicznych. Istotny był zwłaszcza brak dostępu do urzędów w mieście, czyniący z katolicyzmu wyznanie upośledzone pod względem prawnym. Jak bezceremonialnie stwierdzała w swoich wspomnieniach gdańskiej młodości Johanna Schopenhauer, w Gdańsku nie mogli być nawet nocnymi stróżami. Wyznaniową mozaikę uzupełniali menonici, mogący na specjalnych warunkach zamieszkiwać w mieście, a bardziej jeszcze, na jego objętych zewnętrznymi fortyfikacjami przedmieściach, Zaroślaku i Siedlcach. Była też garść anglikanów, do pewnego momentu także kwakrów, a ponadto przedstawiciele innych, szybko asymilujących się religii i wyznań. Nie wolno było w Gdańsku osiedlać się natomiast Żydom, ale i tak licznie tu przybywali podczas Jarmarku Dominikańskiego, wykupując specjalne pobytowe glejty. Stały dla nich otworem nienależące już do miasta, lecz współtworzące miejski zespół kościelne osady, takie jak Stare Szkoty, Chełm, Chmielniki. W parze z różnorodnością wyznań szła różnorodność etniczna, ale dominował język (dolno)niemiecki, który był w Gdańsku językiem urzędów i ambon. W kościołach, zarówno protestanckich jak i katolickich, wybrzmiewał jednak również język polski. Na salonach zaś i w kręgu ludzi wykształconych posługiwano się językiem francuskim, w mniejszym stopniu angielskim. Profesorowie Gimnazjum Akademickiego (a cóż dopiero nauczyciele z jezuickiego Kolegium Gdańskiego na Starych Szkotach) bardzo dobrze natomiast władali łaciną, językiem ówczesnej nauki. Tak naprawdę – jak w każdym dużym portowym mieście – rozbrzmiewały tu więc niemal wszystkie języki Europy, a niektóre z drukarń potrafiły wydawać dzieła zapisane cyrylicą, lub nawet – alfabetem arabskim. 

Wielki przywilej z 1457 roku stał na straży panującego w mieście ustroju, który z grubsza można by nazwać republikańskim, jednak z silnie zaznaczoną rolą w pewnym stopniu arystokratycznej (decydowało wszak w pierwszej kolejności urodzenie) patrycjuszowskiej Rady Miejskiej, z wiodącą rolą reprezentantów Głównego Miasta w jej składzie. To jej właśnie powierzono w XV wieku troskę o najbardziej żywotne interesy miasta, czyniąc je równocześnie organizmem jednolitym i sprawnie zarządzanym. Na ten tzw. Pierwszy Ordynek składało się kolegium 4 burmistrzów oraz 14 rajców. 5 osobnych rajców Starego Miasta miało na forum głównomiejskiej rady tylko jeden, w zasadzie doradczy głos. W mieście funkcjonowały ponadto tzw. Drugie Ordynki, Ława Głównego oraz Starego Miasta, liczące po 12 członków i stanowiące wstęp do kariery urzędniczej na wyższym, rajcowskim poziomie. Ławy były organami sądowniczymi, ale sądowych organów w mieście o odrębnych kompetencjach było więcej (np. Weta, Urząd Burgrabiego). Do pierwszego i drugiego ordynku miały dostęp tylko najznamienitsze i najbogatsze w mieście rodziny, według wyliczeń Joachima Zdrenki zaledwie 0,23% ogółu mieszkańców, zatem mniej niż ćwierć procenta populacji (i tylko rzecz jasna jej część męska, posiadająca pełnię praw cywilnych). Dało się wyróżnić jednakże również patrycjat tzw. potencjalny, te zamożne gdańskie rodziny, które z racji urodzenia, koneksji i przede wszystkim pomyślnej dla siebie koniunktury, mogły liczyć na awans do grona patrycjatu rządzącego. Grupę tę szacowano na nawet do 10% ogółu populacji. Szeroko pojęte obywatelstwo miejskie, tzw. pospólstwo, najliczniejsza warstwa ludności miejskiej, od 1526 roku dysponowało własnym, tzw. Trzecim Ordynkiem, którego rola była początkowo niewielka, zaledwie doradcza. 108-osobowy organ w większości składał się z kupców i tylko kilka najważniejszych cechów rzemieślniczych miało w nim łącznie 8 przedstawicieli. Jan III Sobieski w 1678 oraz August III w 1750 roku rozszerzyli stopniowo kompetencje tego gremium, dając pozór demokratyzacji systemu. W nowej ordynacji wyborczej kupcy (pospólstwo) mieli odtąd zagwarantowaną 1/3 miejsc w Radzie i Ławie, a w razie nieporozumienia z Radą pozostałym ordynkom przysługiwało prawo odwołania się do króla. Trzeci Ordynek zyskał ponadto kontrolę nad wszystkimi urzędami zbierającymi podatki. W praktyce jednakże w dalszym ciągu największy wpływ na podejmowanie decyzji mieli burmistrzowie i rajcy, a wiedza o sprawach naprawdę wyjątkowej wagi rzadko przenikała na forum opinii publicznej (i pod obrady połączonych trzech ordynków). 

Tak skonstruowanej władzy ściśle podlegał obszar nie tylko miasta właściwego, w obrębie potężnych fortyfikacji, ale i rozległe terytorium wiejskie, liczące około 643 km2 powierzchni, blisko sto wsi i osad oraz jedno, dodatkowe miasto portowe – Hel. Kupiecka republika gdańska podlegała bezpośrednio królom polskim, traktując ich jako panów zwierzchnich i protektorów, a przy tym najwyższych sędziów (do których arbitrażu Gdańsk często się uciekał). Więź ta wraz ze słabnięciem Rzeczypospolitej, anarchizacją jej życia politycznego wyraźnie słabła. W XVIII wieku wzrastało poczucie własnej samodzielności i zdania się na własne siły, a po klęsce w wojnie w obronie tronu Stanisława Leszczyńskiego w 1734 roku, na protekcję obcych mocarstw. Stąd bardzo często w relacjach z epoki, a zwłaszcza pośród samych gdańszczan można było spotkać się z opinią, że Gdańsk jest wolnym miastem (czasem z dodatkiem – hanzeatyckim – jednak w XVIII wieku Hanza praktycznie już nie funkcjonowała). Gdańsk wypełniał jednak istotną rolę jako członek Rady Pruskiej w obrębie Prus Królewskich, aktywnie uczestniczył w jej życiu politycznym, co umacniało więzi nie tylko z tą prowincją, ale i z „naszym” Królestwem Polskim. Ostatecznie sami zaborcy potwierdzili w rozbiorowych dokumentach przynależność Gdańska do Rzeczypospolitej, uznając miasto za fragment podlegającej podziałowi polskiej „masy upadłościowej”.

Społeczeństwo gdańskie w XVIII wieku

W początku XVIII wieku u sterów rządów w Gdańsku wciąż pozostawało grono przedstawicieli „starych, dobrych” rodów patrycjuszowskich. Zwłaszcza Ferberowie byli w tej warstwie symbolem „długiego trwania” starogdańskich elit, rządzących miastem nieprzerwanie od momentu wyzwolenia spod jarzma krzyżackiego po niemal schyłek przedstawianego okresu. W 1704 roku zmarł Konstantyn Ferber, czwarty tego imienia w rodzie, a trzeci o tym mianie piastujący godność gdańskiego burmistrza. Ostatnim burmistrzem z tej zasłużonej dla Gdańska rodziny był natomiast zmarły w 1755 roku Nataniel Gotfryd Ferber, piastujący tę godność w trudnym momencie negocjacji pomiędzy Radą, pospólstwem (Trzecim Ordynkiem) a Augustem III. Jego syn, Jan Samuel, był już „tylko” rajcą, a umarł na kilka lat przed drugim rozbiorem, w 1786 roku. W pierwszej połowie XVIII stulecia patrycjuszowskie krzesła w Ławie i Radzie zajmowali przedstawiciele i wcześniej tu notowanych rodów: Boemelnów, Borckmannów, Engelcke’ów, von der Linde, Schmiedenów, Schumannów. W osobie Jana Karola powrócili do gry Schwartzwaldowie, z powodu kalwińskiego wyznania na kilka pokoleń odsunięci od władzy w mieście, prywatnie jeden z najzamożniejszych szlacheckich rodów w okolicy. Stopniowo, zwłaszcza w drugiej połowie XVIII wieku, do głosu (i wielkich wpływów) doszli m.in. Groddeckowie (w tym burmistrzowie Abraham i Karol), Rennerowie (burmistrz Jan), Reygerowie (burmistrzowie Fryderyk, Jan Gotfryd), Gralathowie (Daniel Starszy) czy wreszcie Conradi (burmistrz Edward Fryderyk). Fenomenem tego czasu byli dokooptowani do tego grona dla swoich wysokich kompetencji merytorycznych uczeni (używano łacińskiego terminu – litterati, lub niemieckiego Gelehrte), najczęściej prawnicy. Pierwszym takim uczonym u władzy był Joachim Hoppe (zm. 1712), wykładowca na Uniwersytecie we Frankfurcie nad Odrą, następnie profesor prawa i historii w gdańskim Gimnazjum Akademickim, w 1697 roku od razu mianowany rajcą, a w 1708 roku burmistrzem Gdańska. Jan Gotfryd von Diesseldorf (zm. 1745), doktoryzowany prawnik z uniwersytetu w Lipsku objął katedrę prawa i historii po Hoppem w 1697 roku, by już w 1700 roku zostać ławnikiem, następnie rajcą, a na koniec kariery (od 1720) burmistrzem miasta. Gottlieb Gabriel von Weickhmann (zm. 1776) reprezentował typ kariery urzędniczo-inteligenckiej, był synem gdańskiego pastora luterańskiego, długoletnim sekretarzem miasta, wreszcie ławnikiem, rajcą i od 1762 roku burmistrzem. Samuel Wolff (zm. 1780) dla odmiany był synem gdańskiego medyka, przez wiele lat członkiem Trzeciego Ordynku, wreszcie, po awansie do władz miasta, ławnikiem, rajcą i burmistrzem (od 1775 roku). Ludzie takiego pokroju, dobrze wykształceni, wyrobieni politycznie i obyci z nowymi trendami w administracji i zarządzaniu świetnie dogadywali się z „oświeceniowcami” ze starszych i nowszych rodów patrycjuszowskich, często prywatnie również uprawiającymi naukę (jak na przykład niestroniący od eksperymentów z zakresu fizyki wspomniany wyżej Daniel Gralath Starszy). Tak ostatecznie ukształtowana elita władzy trudniła się artystycznym i naukowym mecenatem, dbała też o przyswajanie innowacji usprawniających życie dużej aglomeracji miejskiej na miarę XVIII wieku. 

Nie ustępowało patrycjuszom majątkami i ambicjami zamożne gdańskie kupiectwo i lokalna finansjera. W Gdańsku od dłuższego czasu funkcjonowała giełda zbożowa, w 1742 roku ulokowana w samym centrum miasta, w Dworze Artusa. Zboże, a także drewno i jego pochodne, wciąż stanowiły podstawę eksportu towarów przez Gdańsk, chociaż dał się już w tym czasie zaobserwować spadek obrotów handlowych, niekiedy – zwłaszcza podczas konfliktów wojennych – bardzo drastyczny. Gdańszczanie ratowali się dobrą jakością towarów i rozszerzaniem interesów także na rynek śródziemnomorski. W imporcie dominowały towary luksusowe i tzw. kolonialne, w tym używki, ponadto sól, wino, tekstylia. Spośród bogatych kupców zbożowych, armatorów i bankierów niejedna rodzina wybijała się do poziomu rajcowskiego (jak na przykład holenderskiego pochodzenia kalwiniści, Uphagenowie). Wiele rodzin poprzestawało jednak na zgromadzeniu dużego kapitału, zainwestowaniu w nieruchomości (w tym majątki ziemskie), księgozbiory, dzieła sztuki. Tego rodzaju kariera dotyczyła zarówno dominujących w przestrzeni miasta luteranów, jak i dobrze ustosunkowanych ewangelików reformowanych, np. Kabrunów, Gibsonów, Davissonów. Nie pozostawali w tyle reprezentanci odsuniętych od władzy bardzo zamożnych katolików i menonitów, Rottenburgowie, Mathy, Schultzowie, Dircksowie czy Momberowie. Ci pierwsi mogli zapełniać liczne miejsca w Trzecim Ordynku, ci drudzy tworzyli prywatne związki kupieckie lub sięgali po pozamiejskie urzędy publiczne (np. pocztowe). W warstwie pospólstwa wyróżniali się jeszcze też ludzie wolnych zawodów. Pomijając na razie uczonych i artystów warto w tej grupie wymienić licznych w Gdańsku medyków i notariuszy, a mieć na uwadze także duchownych głównych wyznań, niższych urzędników miejskich, w tym miejskich pisarzy. Medycy, nawet jeśli pierwsze szlify zdobywali pod okiem profesorów medycyny w miejscowym Gimnazjum Akademickim, sięgali następnie po stopnie naukowe, w tym doktoraty medycyny na wyższych uczelniach wschodnich Niemiec, w Halle, Erfurcie, Frankfurcie nad Odrą. Otwierali następnie praktyki w Gdańsku, świadcząc wysokopłatne usługi lekarskie, nie stroniąc jednak również od świadczenia pomocy uboższym mieszkańcom miasta. Jednorazowo bywało ich w mieście ledwie kilkunastu, więc stosunkowo niewielu, jednak był jeszcze też do dyspozycji cech chirurgów (mistrzowie i czeladnicy), ponadto tzw. fizycy miejscy, urzędnicy dbający o stan zdrowotny i sanitarny mieszkańców miasta. Tak pojmowana służba medyczna obejmowała opieką pensjonariuszy szpitali i przytułków, dbała o ogólnie pojęte bezpieczeństwo miasta. Pod koniec XVIII wieku doszła do tego medycznego kontyngentu grupa dyplomowanych miejskich akuszerek. Dysponowanie dobrze przygotowanymi do zawodu specjalistami i służbami nabierało znaczenia podczas epidemii, w tym tej największej w XVIII wieku, epidemii dżumy roku 1709, która kosztowała Gdańsk blisko 25 tysięcy istnień ludzkich.

Główną masę gdańskiego pospólstwa tworzyli jednak rzemieślnicy cechowi, mistrzowie i starsi rangą czeladnicy. Obok czterech głównych korporacji: szewców, piekarzy, kowali i rzeźników, w Gdańsku funkcjonowało w XVIII wieku 50-55 dalszych cechów, a w sumie około 230-250 grup zawodowych. Niektóre z nich miały status wyłamującego z klasycznego systemu cechowego tzw. „wolnego rzemiosła”. Odrębnym problemem były grupy tzw. partaczy, zupełnie w tym systemie się nie mieszczących, licznie zamieszkujących przedmieścia, ale i kościelne jurydyki wewnątrz miasta. Reglamentacja produkcji, kłopoty z zaopatrzeniem w surowce i normalne tarcia wewnątrzcechowe (odwieczny konflikt między mistrzami a usiłującymi wyzwolić się na mistrzostwo czeladnikami i uczniami) pospołu ze zwalczaniem nielegalnej konkurencji generowały szereg społecznych konfliktów, zatargi kompetencyjne, bunty, strajki, wręcz walki uliczne. Skora do takich akcji była zwłaszcza miejska biedota, drobni wyrobnicy, robotnicy dniówkowi, poszukujący służby ludzie luźni. Mimo wszystko niektóre z branż rzemieślniczych świetnie prosperowały, a produkty wytwarzane nad Motławą uzyskiwały na rynkach, także zagranicznych, renomę atrakcyjnych, godnych pożądania towarów. „Gdańskimi” nazywano nie tylko meble (w tym zwłaszcza kunsztownie rzeźbione dębowe szafy), ale i zegary i piece. Owocem pracy miejscowych stolarzy i snycerzy były tzw. gdańskie sienie. Cenione było zwłaszcza gdańskie złotnictwo i bursztyniarstwo. Niedoścignionym symbolem geniuszu gdańskich mistrzów rzemiosła artystycznego była słynna, zaginiona obecnie Bursztynowa Komnata. Pracownie Schlaubitzów, Mackensenów Ende’ów cieszyły się zasłużoną sławą. Co jednak znamienne, w XVIII wieku nie powstał w Gdańsku żaden wybitny, zbudowany od podstaw obiekt architektoniczny (barokowy kościół św. Ignacego wzniesiono wszak na nienależącym do miasta kościelnym przedmieściu Stare Szkoty). Z pewnością charakterystyczne dla tego okresu były jednak przebudowy kamienic, renowacje fasad budynków i przedproży. Klasycystyczny wygląd uzyskała wówczas kamienica przy Długiej 12, zwana odtąd Domem Uphagenów.

Ośrodek nauki i sztuki

Gimnazjum Akademickie, szkoła półwyższa wprawdzie, ale z niezłym budżetem i dzięki temu dobrą i fachową kadrą nauczycielską, cieszyła się – także w XVIII wieku – zasłużoną renomą i wciąż przyciągała rzesze uczniów, choć może już nie tak liczne, jak w minionych stuleciach. Przygasło wprawdzie znaczenie ówczesnej (wciąż jeszcze!) „królowej nauk” – teologii, ale dobrze miały się katedry filozofii, matematyki, medycyny, retoryki, poezji, języków orientalnych i – zwłaszcza – prawa i historii. W gronie gimnazjalnych profesorów filozofii wyróżniał się z pewnością Michael Christoph Hanow (1695-1773), postać nietuzinkowa i wykraczająca osobowością i osiągnięciami poza ramy tej szkoły. Zajmował się demografią, historią, historią prawa, meteorologią, ekonomią, a nawet – teologią. Był wydawcą różnych materiałów źródłowych. Katedrą filozofii kierował przez 44 lata, od 1727 do 1771 roku. W dziedzinach eksperymentalnych, ścisłych i stosowanych reprezentował podejście z pewnością oświeceniowe, publikując m.in. systematycznie materiały dotyczące statystyki ruchu naturalnego oraz żeglugi, dane o obrocie zbożem, temperaturach i zjawiskach meteorologicznych, czy też osobliwości świata przyrody. Paul Pater (1656–1724), profesor matematyki w latach 1705–1724 zaliczał się z kolei do wybitnych i błyskotliwych praktyków. Do swoich wykładów na szeroką skalę włączył mechanikę, astronomię i geografię. Jego uczniowie w ramach ćwiczeń szkolnych sporządzali przyrządy i pomoce naukowe. Znamy go również jako wybitnego i płodnego wydawcę popularnych kalendarzy. Następcą Patera na katedrze matematyki w latach 1733–1769 był Heinrich Kühn (1690–1769), który w swoich pracach badawczych zajmował się teorią liczb urojonych i zespolonych. Jako jeden z pierwszych w Polsce prowadził wykłady z rachunku różniczkowego i całkowego. Był ponadto wynalazcą. Uznanie zyskała jego maszyna do mierzenia różnicy poziomu wody pomiędzy dwiema miejscowościami leżącymi nad tą samą rzeką. Ważną postacią tego czasu był inny z profesorów gimnazjum, profesor medycyny, Christian Sendel (1719-1789), ceniony zarazem lekarz i wydawca periodyków. Natomiast w katedrze prawa i historii błyszczał m.in. Samuel Friedrich Willenberg (1663–1748), autor prac z zakresu prawa morskiego, zwolennik wolności mórz. Jego ustalenia odnośnie do roli i funkcjonowania kaprów i korsarstwa obowiązywały w nauce prawa publicznego do połowy XIX w. Z kolei jego praca o dopuszczalności poligamii w świetle prawa naturalnego przyniosła mu z jednej strony europejski rozgłos, ale doprowadziła też do obyczajowego skandalu i potępienia jego dysertacji zarówno przez czynniki miejskie, jak i Trybunał Koronny w Piotrkowie. Jego najwybitniejszym uczniem i następcą w katedrze historii i prawa był z kolei Gottfried Lengnich (1689–1774), przez długie lata profesor poezji i wymowy w Gdańsku, a dopiero na koniec swojej pracy w gimnazjum szef katedry prawa i historii, autor kluczowych i wielotomowych prac na temat ustroju Gdańska, dziejów prowincji Prusy Królewskie, a także dziejów państwa i prawa polskiego. Należy mu się miano najwybitniejszego polskiego historyka pierwszej połowy XVIII w.

Obok profesorów Gimnazjum, szkoły o profilu wyznaniowym wyraźnie luterańskim, w Gdańsku funkcjonowali uczeni „prywatni”, najczęściej wyznania kalwińskiego. Do grona tego zaliczał się m.in. Johann Philipp Breyne (1680-1764), lekarz, botanik i zoolog, właściciel ogrodu botanicznego i cennych zbiorów przyrodniczych. Ważną postacią był Jacob Theodor Klein (1685-1759), genialny samouk, urodzony w Królewcu, ale już od 1712 r. mieszkający w Gdańsku i zatrudniony na stanowisku sekretarza Rady. Był botanikiem, zoologiem, mineralogiem i paleontologiem. Zajmował się zwłaszcza systematyką świata zwierząt i roślin. I on prowadził w Gdańsku własny ogród botaniczny. Powołano go do grona członków towarzystw naukowych w Londynie, Bolonii, Petersburgu i Jenie. Gdański lekarz, Nathanael Matthaeus Wolf (1724-1784) zasłynął natomiast nie tylko z zaprowadzenia w Gdańsku pierwszych szczepień ochronnych, ale doprowadził też do wybudowania obserwatorium astronomicznego na Biskupiej Górce. Z przestrzenią Gdańska związani byli również Johann Reinhold (ojciec) oraz Johann Georg (syn) Forsterowie. Byli oni uczestnikami wyprawy dookoła ziemi Jamesa Cooka, autorami prac z zakresu botaniki, zoologii, geografii i etnografii. A urodził się w Gdańsku słynny holenderski wynalazca termometru, Daniel Gabriel Fahrenheit (1686-1736). 

Oba środowiska, gimnazjalne i pozagimnazjalne, stały się kanwą tworzenia pierwszych w Polsce towarzystw naukowych. Sprzyjał temu mecenat i wsparcie ze strony patrycjatu gdańskiego, zwłaszcza znajdujących się u steru rządów litterati i oświeceniowych hobbystów i pasjonatów nauki. W istniejącym efemerycznie w latach 1720-1727 Societas literaria uczestniczył m.in. Gottfried Lengnich, a spoza gimnazjum m.in. Jacob Theodor Klein, Constantin Gabriel Hecker, Johann Philipp Breyne, David Kade, czy medyk Gregor Remus. Istniejące ponad 200 lat, założone w 1743 r. gdańskie Towarzystwo Przyrodnicze (łac. Societas physicae) współtworzyli z ramienia gimnazjum Hanow i Heinrich Kühn, a spoza środowiska profesorskiego David Kade, Jacob Theodor Klein. Inicjował jego założenie natomiast gdański patrycjusz i uczony-amator, Daniel Gralath Starszy, znany ze swoich eksperymentów z zakresu elektrostatyki i ciśnienia cieczy. Towarzystwo Przyrodnicze prowadziło uczone dysputy, publikowało rozprawy, dysponowało instrumentami badawczymi, biblioteką i muzeum-gabinetem osobliwości w swojej siedzibie w Zielonej Bramie nad Motławą. Zyskało także mecenat i wsparcie zamożnych polskich i litewskich magnatów, spośród których wielu było czynnymi i aktywnymi członkami tego gremium, nierzadko latami mieszkającymi w wygodnych dworach, kamienicach i pałacach gdańskich i podgdańskich. Warto zwrócić uwagę, że pośród członków Towarzystwa Przyrodniczego znajdowali się także duchowni, np. diakon kalwińskiego kościoła św. Piotra i św. Pawła Samuel Wilhelm Turner (1739-1806), w Gdańsku długie lata propagujący bliskie sobie idee angielskiego oświecenia na łamach ukazującego się tu od 1739 roku czasopisma moralno-ogłoszeniowego Danziger Erfahrungen.

Gdańskie środowisko literackie nie miało tego znaczenia i siły oddziaływania, co opisane powyżej gremia naukowe, może ze względu na stale obecną w życiu miasta cenzurę prewencyjną ze strony Rady Miejskiej, tropiącej wszelkie niebezpieczne dla spokoju i ładu miasta treści w dziełach i pismach tak obywateli, jak i zamieszkujących nad Motławą przybyszów z zewnątrz. W połowie XVIII w. w Gdańsku działał Johannes Antonius Wäsberge, pisarz i literat w latach 1741-1744 i następnie od 1766 r. wydający tu tygodnik „Der Freydenker”, pismo propagujące żywot spokojny, pracowity, zgodny z naturą bytowania. Wśród poruszających tematy religijne autorów można wymienić młodo zmarłego i zupełnie obecnie nieznanego poetę Philippa Ernsta Rauffseysena (1743-1775), zajmującego się tłumaczeniem psalmów, ale uprawiającego także lirykę miłosną, satyrę i poezję okolicznościową, znanego ponadto z przekładów Woltera. Rauffseysen stworzył w Gdańsku towarzystwo literackie, działające na sposób tajny, nieomal tak, jak popularni wówczas masoni, a grono uczestniczących w nim literatów wyraźnie preferowało pełną wzniosłych uczuć i patosu epikę i lirykę początków niemieckiego sentymentalizmu. Przekładami psalmów zajmował się ponadto działający w Gdańsku Wilhelm Lau, a wiersze religijne opiewające piękno natury pisywała Anna Renata Breyne (1713-1759), córka wymienionego wyżej botanika Johanna Philippa. Zaliczał się wreszcie do takich twórców Wilhelm Ludwig Nitzsch (1703-1758), autor niemieckiego śpiewnika kościelnego. Z pewnością bardziej ortodoksyjny i tradycyjny stosunek do spraw religii reprezentował natomiast lektor języka polskiego w tymże Gimnazjum, Jan Gotfryd Guzowiusz (1735-1785), który zanim został wykładowcą w tej szkole (i kaznodzieją polskim w kaplicy św. Anny) pracował przez 13 lat jako kaznodzieja w kościele św. Barbary na Długich Ogrodach. Zostawił po sobie zarówno zbiory kazań, pism religijnych jak i kancjonałów z pieśniami kościelnymi w języku polskim. Lista tych – najczęściej zresztą przekładów z języka niemieckiego – jest naprawdę imponująca.

Skoro mowa o autorach śpiewników, to warto również wspomnieć w tym miejscu o środowisku związanych z Gdańskiem muzyków i kompozytorów, takich na przykład jak kapelmistrzowie kościoła NMP, Jan Baltazar Chrystian Freisslich (ok. 1690-1764), czy Friedrich Chrystian Mohrheim (1718-1780), żeby wymienić tylko tych najsławniejszych. Gdańska twórczość muzyczna z założenia nakierowana była w tym czasie na tematy religijne, a zarówno Freisslich jak i Mohrheim układali w pierwszej kolejności kantaty, pasje i pieśni. Ich utwory, zwłaszcza kantaty, przeznaczone były do uzupełnienia Słowa Bożego wygłoszonego w kazaniu, zawierały cytaty z Pisma Świętego, głosiły treści pochwalne, dziękczynne, pełne uwielbienia dla Stwórcy. Gdańskie środowisko muzyczne było zresztą w tym czasie bogate nie tylko w twórców i dzieła, ale także i w sposoby propagowania kultury muzycznej. Jednym z ognisk takiego oddziaływania był na pewno prywatny salon muzyczny z salą koncertową, tzw. Dom Bohonów, działający od lat 50-tych po prawdopodobnie 80-te XVIII w. w prywatnym domu kupieckiej rodziny o tym nazwisku przy ul. Św. Ducha. 

 Do elitarnego grona artystów, podziwianych, przyjmowanych na salonach, a przede wszystkim dysponujących środkami oddziaływania na szeroką opinię publiczną w Gdańsku zaliczali się z pewnością wybitni malarze, rytownicy i rzeźbiarze z miastem związani, stąd wywodzący się, bądź tu pracujący. Z tego, skądinąd znowuż bardzo licznego grona wybitnych postaci różnych dziedzin sztuki warto znowuż sięgnąć po kilka zaledwie, za to bardzo charakterystycznych życiorysów. Znakomity rytownik, pochodzący zresztą z Augsburga, a gdańszczanin dopiero z wyboru, Matthaeus Deisch (1724-1789), poruszał się niemal wyłącznie pośród tematów religijnie obojętnych, takich, jak portrety, herby, ekslibrisy, widoki miasta i sceny rodzajowe, zyskując sobie miano „kronikarza Gdańska”. Dosyć podobnie rzecz się miała z innym wybitnym portrecistą tego czasu, Jacobem Wesselem (ok. 1710-1780), w którego najwcześniejszej twórczości odnaleźć można wątki i motywy malarstwa religijnego (np. obraz Chrystus i Samaratynka, czy też Walka Jakuba z Aniołem), ale który przede wszystkim poświęcił się malarstwu typowo świeckiemu, służącemu użytkowi wąskiego grona zleceniodawców. Cenionymi malarzami tego okresu byli jeszcze też portreciści Johann Benedikt Hoffmann (1668-1745), Daniel Klein (1672-1744). Najwybitniejszym rytownikiem (działającym jednak od wczesnej młodości poza Gdańskiem) był natomiast Daniel Chodowiecki (1726-1801). Rzeźbę reprezentowali w tym czasie m.in. Henryk Meissner (ok. 1700-1770) oraz Daniel Eggert (1732-1770). Lista artystów parających się w tym czasie w Gdańsku pędzlem albo dłutem jest o wiele dłuższa. Oczywiście nie wszyscy zasługiwali na miano wiekopomnych i wybitnych. Tworzyli jednak widoczne w przestrzeni publicznej środowisko.

Życie codzienne w gdańskiej przestrzeni miejskiej

W domach bogatych mieszczan na Głównym Mieście żyło się w miarę wygodnie. Wyraźnie zwiększyła się w tym czasie – jak podaje Ewa Barylewska-Szymańska – liczba pomieszczeń wykorzystywanych do zamieszkania, ale obok salonów, sypialń, gabinetów dbano także o pomieszczenia gospodarcze, kuchnie, spiżarnie, komory. Obowiązkowo na parterze domostw umieszczano kantory i biura kupieckie (lub warsztaty rzemieślnicze), W bocznych oficynach lub piwnicach montowano latryny (czasem – na mieszkalnych piętrach – urządzano dedykowane właścicielom domu ustępy). Podwórza nie odbiegały wyposażeniem od tych wiejskich – umieszczano tu kurniki, gołębniki, drewutnie, także spichlerze. Zakazana była jednak hodowla świń. Upraw na użytek gospodarstwa domowego mogły natomiast dostarczyć jedynie podmiejskie ogrody i gospodarstwa. Na poddaszach takich kamienic zamieszkiwała służba. W piwnicznych suterenach pod gustownymi przedprożami gnieździli się natomiast drobni najemcy, sklepikarze, wyrobnicy, biedota. Domeną uboższej ludności miasta były mniej eksponowane człony śródmieścia, Stare i Dolne Miasto oraz tzw. [Stare] Przedmieście. Charakterystyczne dla Gdańska były liczne ślepe uliczki i zaułki, a poszczególne dzielnice wciąż rozdzielały ciągi średniowiecznych murów, fos i kanałów. Oświetlenie wewnątrz domów zapewniały świece w świecznikach i kandelabrach, im biedniejszy dom, tym gorszej jakości. Powszechnie w Gdańsku wykorzystywano w zamożniejszych domach naczynia z fajansu, a na eksponowanych szafach i komodach bogatych kamienic chwalono się tymi z modnych wówczas manufaktur w niderlandzkim Delft. W użyciu powszechnie była stosowana cynowa i ceramiczna zastawa stołowa. Lustra, zegary, obrazy i malowidła, ozdobne boazerie i tkaniny uzupełniały tę indywidualną strefę komfortu. W przestrzeni salonów cieszono się rozmową, muzyką, a w zaciszu gabinetów czytano książki, przeglądano pisma. Wszechobecne podczas towarzyskich spotkań stały się „kolonialne” używki: kawa, herbata, czekolada, ale także tytoń. Rozsiadano się na kanapach, fotelach i wygodnych krzesłach. Przy stolikach oddawano się różnym grom i rozrywkom. Do snu układano się w całkiem przytulnych sypialniach, gdzie normą było posiadanie też służących potrzebom fizjologicznym stolców i nocników. 

Jak bardzo zasobne bywały domy patrycjuszowskie przekonuje inwentarz mienia domowego zmarłej w początku XVIII wieku Magdaleny Schumannowej, wdowy po głównomiejskim ławniku, kalwiniście Ludwiku Schumannie. W zestawieniu posiadanych przez nią przedmiotów (niewątpliwie w spadku po mężu) w domu przy ulicy Piwnej znajdują się meble, tekstylia, w tym zarówno ubrania, pościel, jak i obrusy, kobierce, serwety, ponadto naczynia srebrne, cynowe, porcelanowe, fajansowe, szklane, narzędzia, obrazy, książki, biżuteria – a także – ponieważ była katoliczką – dewocjonalia. A wszystkiego – dziesiątki sztuk. Niektóre przedmioty – już zużyte, niektóre – wykonane kunsztownie z najlepszych, często egzotycznych materiałów. Był to jednak zasób mienia osoby ponadprzeciętnie zamożnej. Inwentarze, czasem tzw. kaduki (mienie przejęte przez miasto) członków pospólstwa, czy – ale rzadziej – plebsu – przekonują, że przeciętni XVIII-wieczni gdańszczanie byli ludźmi praktycznymi i z natury bardzo oszczędnymi. 

XVIII-wieczny Gdańsk był miastem bardzo dobrze urządzonym także pod względem komunalnym. Już w 1709 roku (zaraz po epidemii) ustanowiono tu specjalną instytucję dbającą o czystość ulic i porządek w mieście. Była to tzw. Funkcja ds. Straży Nocnych i Oczyszczania Miasta (Function zur Nachtwache und Strassenreinigung). Nadzorowała uprzątanie śmieci z jezdni i chodników, naprawianie bruków, czyszczenie rynsztoków, składowanie odpadów na tzw. górach gnojowych i w skrzyniach śmieciowych. W tym celu utrzymywano tabor specjalnie przygotowanych wózków do wywożenia śmieci, odbywających regularne kursy po miejskich arteriach. Co ciekawe, czyszczenie rynsztoków, ale także latryn i kloak, znajdowało się w gestii katów miejskich, zwanych popularnie też rakarzami (bo równocześnie do ich obowiązków należało wyłapywanie bezdomnych psów i kotów, tępienie gryzoni). Główne ulice miasta sprawiały na ogół dość korzystne wrażenie – mimo przedproży pozwalały na wyminięcie się dwóch powozów. Odwiedzający miasto goście i turyści, skarżyli się jednak w swoich relacjach, że większość przecznic to wąskie i brudne zaułki, w których można albo skręcić kark, albo – utonąć w błocie. Chodniki bywały rzadkością, wykładane grubymi kostkami bruku jezdnie były pełne dziur. Dużym udogodnieniem w końcu XVIII stulecia stało się oświetlenie olejowe ulic, czynne jednak tylko na Głównym Mieście, za to od 1 sierpnia do ostatniego dnia kwietnia podtrzymywane przez całą noc. 

Najważniejsze ulice miasta wysadzane były rzędami drzew, co zapewniało w gorące lata cień i ochłodę, równocześnie jednak zaciemniało je wieczorną i jesienno-zimową porą. Uzupełnieniem tej skąpej miejskiej zieleni były ogrody, zwłaszcza te mające charakter publiczny, wśród nich popularny Błędnik (Irrgarten), założony w początku XVIII wieku w sąsiedztwie Bramy Oliwskiej. Koneserom (i wtajemniczonym) służyły natomiast zakładane przez gdańskich uczonych (np. Breyne’ów) ogrody botaniczne (ten ostatni na Długich Ogrodach). Ukończona w 1770 roku z fundacji Daniela Gralatha Starszego tzw. Wielka Aleja, uformowana z czterech rzędów lip ocieniających trakt pomiędzy Gdańskiem a Wrzeszczem, w krótkim czasie stała się popularnym miejscem wycieczek i spacerów gdańszczan z różnych, nie tylko najzamożniejszych sfer. 

Ci, którzy mieli okazję przybyć do Gdańska z zewnątrz, wychwalali niektóre z zajazdów i hoteli, najwyżej zazwyczaj oceniając hotel w Domu Angielskim, a z kawiarń słynny lokal menonity Mombera na Żabim Kruku, serwujący bardzo dobrą kawę. Chociaż czystość ulic pozostawiała wiele do życzenia, zwracano uwagę na w miarę dobrą jakość wody, podjęte środki bezpieczeństwa przeciwpożarowego i przeciw złodziejom, jak również panujący w mieście ogólny porządek. Gdańsk już wtedy jawił się, jako miasto pełne atrakcji turystycznych, z kościołem Mariackim, Wielką Zbrojownią i Dworem Artusa na czele. Zwiedzano także zakłady o charakterze dobroczynnym i resocjalizacyjnym (w tym, wręcz namiętnie, Dom Poprawy na Zamczysku), podziwiano zbiory biblioteczne, kolekcje osobliwości i dzieł sztuki. Z pewnością brakowało wciąż w Gdańsku dobrego teatru, choć jego namiastką stała się przebudowana w 1730 roku na salę teatralną dawna szkoła fechtunku w sąsiedztwie Dworu Miejskiego. Wędrowne trupy teatralne, z nich najsłynniejszy, zespół rodzinny Schuchów, pozwalały na zapoznanie się z najnowszym europejskim repertuarem. Jednym słowem – przybywano tu, aby zrobić dobry interes, dowiedzieć się czegoś więcej o świecie i odetchnąć atmosferą dobrze urządzonego, europejskiego miasta. Nie należy się zatem dziwić reakcjom w rodzaju emocjonalnej notatki w diariuszu polskiej arystokratki, Teofili Konstancji z Radziwiłłów Morawskiej, która przejeżdżając przez Gdańsk w 1773 roku zapisała, że Gdańsk to miasto „w naszym kraju najhandlowniejsze, wolne, bogate, porządne, wielkie i piękne”. Coraz częściej jednak korzystający z uroków miasta nad Motławą goście wyrażali obawy, czy Gdańsk zdoła się obronić przed zakusami króla Prus, Fryderyka II. W pierwszym rozbiorze Polski miasto oparło się presji Prusaków, ale stało się to głównie za protekcją i wsparciem carycy Rosji, Katarzyny II. W dwadzieścia lat później, w mniej korzystnej dla Gdańska konstelacji politycznej cesja na rzecz Królestwa Prus stała się faktem. 

Jeszcze przez kilka kolejnych dekad, aż po kres epoki napoleońskiej i Kongres Wiedeński 1815 roku nadmotławski ośrodek walczył o zachowanie chociażby namiastki swej dawnej, tak cennej autonomii. Wypracowane w epoce nowożytnej, zwłaszcza w XVIII wieku, dziedzictwo kulturowe stało się zaś przedmiotem najpierw sentymentalnej admiracji, a potem przedmiotem troski, ochrony i naukowo-publicystycznych dociekań. 

BIBLIOGRAFIA

Źródła:

Bernoulli’s Johann, Reisen durch Brandenburg, Pommern, Preussen, Curland, Russland und Pohlen in den Jahren 1777 und 1778, Bd. 1–2, (Leipzig: bey Caspar Fritsch, 1779 [reprint 2006, Elibron Classics series]). 

Daniela Chodowieckiego Dziennik z podróży do Gdańska z 1773 roku, opr. Małgorzata Paszylka, Gdańsk 2002

Gdański inwentarz mienia domowego Magdaleny Szumanowej z 1706 roku, opr. Antoni Romuald Chodyński i Henryka Dwilewicz, Wrocław 19684

Morawska Teofila Konstancja z Radziwiłłów, Diariusz podróży europejskiej w latach 1773–1774, oprac. Bogdan Rok, Wrocław 2002

Schopenhauer Johanna, Gdańskie wspomnienia młodości, przekł. i obj. Tadeusz Kruszyński, Gdańsk 2010 (Biblioteka Gdańska. Historia)

Zdrenka Joachim (opr.), Urzędnicy miejscy Gdańska w latach 1342-1792 i 1807-1814, t. 1 (Spisy), t. 2 (Biogramy), Gdańsk 2008 (Fontes Commentationesque ad Res Gestas Gedani et Pomeraniae) [Dalej: J. Zdrenka, op. cit.]. 

Opracowania

Barylewska-Szymańska Ewa, Od piwnic po strych. Wnętrza domów gdańskich drugiej połowy XVIII wieku, Warszawa-Gdańsk 2015

Baszanowski Jan, Przemiany demograficzne w Gdańsku w latach 1601-1846, Gdańsk 1995

Biernat Czesław, Statystyka obrotu towarowego Gdańska w latach 1651 – 1815, Warszawa 1962

Cieślak Edmund, Konflikty polityczne i społeczne w Gdańsku w połowie XVIII w.: sojusz pospólstwa z dworem królewskim, Wrocław 1972

Cieślak Edmund, W obronie tronu króla Stanisława Leszczyńskiego, Gdańsk 1986

Dżuma, ospa, cholera. W trzechsetną rocznicę wielkiej epidemii w Gdańsku i na ziemiach Rzeczypospolitej w latach 1708-1711, materiały z konferencji, red. Edmund Kizik, Gdańsk 2012

Friedrich Jacek, Gdańskie zabytki architektury do końca XVIII wieku, Gdańsk 1995

Furtak Tadeusz., Ceny w Gdańsku w latach 1701 – 1815, Lwów 1935

Gdańsk protestancki w epoce nowożytnej. w pięćsetlecie wystąpienia Marcina Lutra, t. 1, Eseje, red. Edmund Kizik, Sławomir Kościelak, Gdańsk 2017

Gdańskie Gimnazjum Akademickie, t. 1, Szkice z dziejów, red. Edmund Kotarski, Gdańsk 2008

Grzybkowska Teresa, Artyści i patrycjusze Gdańska, Warszawa 1996

Hillebrand Almut, Danzig und die Kaufmannschaft grossbritannischer Nation. Rahmenbedingungen, Formen und Medien eines englischen Kulturtransfers im Ostseeraum des 18. Jahrhunderts, Frankfurt am Main 2009Historia Gdańska, t. III, cz. 1, red. Edmund Cieślak, Gdańsk 1993

Kaczor Dariusz, Przestępczość kryminalna i wymiar sprawiedliwości w Gdańsku w XVI – XVIII wieku, Gdańsk 2005

Kaczor Dariusz, Utrzymywanie czystości w wielkich miastach Prus Królewskich XVI-XVIII wieku, Gdańsk 2014. 

Kaleciński Marcin, Mity Gdańska. Antyk w publicznej sztuce protestanckiej res publiki, Gdańsk 2011

Kąkol Piotr, O teatrze zawodowym w osiemnastowiecznym Gdańsku. Wokół gdańskiego afisza, Gdańsk 2009

Kizik Edmund, Mennonici w Gdańsku, Elblągu i na Żuławach Wiślanych w drugiej połowie XVII i w XVIII wieku. Studium z dziejów małej społeczności wyznaniowej, Gdańsk 1994

Kizik Edmund, Śmierć w mieście hanzeatyckim w XVI – XVIII wieku. Studium z nowożytnej kultury funeralnej, Gdańsk 1998

Kizik Edmund, Wesele, kilka chrztów i pogrzebów. Uroczystości rodzinne w mieście hanzeatyckim od XVI do XVIII wieku, Gdańsk 2001

Kociumbas Piotr, Kancjonały luterańskiego Gdańska 1587-1810. Studium nad źródłami lokalnej pieśni kościelnej, Warszawa 2017 (Reformacja w Polsce i Europie Środkowo-Wschodniej, t. 6). 

Kościelak Sławomir, Katolicy w protestanckim Gdańsku od drugiej połowy XVI do końca XVIII wieku, Gdańsk 2012

Kotarski Edmund, Gdańska poezja okolicznościowa w XVIII wieku, Gdańsk 1997

Kubik Kazimierz i Mokrzecki Lech, Trzy wieki nauki gdańskiej, Gdańsk 1969

Michalak Jerzy Marian, Od Förstera do Frühlinga. Przyczynki do dziejów życia muzycznego i teatralnego dawnego Gdańska, Gdańsk 2009

Mieszczaństwo gdańskie, pod red. Stanisława Salmonowicza, Gdańsk 1997

Paluchowski Piotr, „Danziger Erfahrungen” w latach 1739–1793. Studium z dziejów gdańskiego czasopiśmiennictwa, Warszawa 2013

Pałubicki Janusz, Malarze gdańscy. Malarze, szklarze, rysownicy i rytownicy w okresie nowożytnym w gdańskich materiałach archiwalnych, t. 1 – 2, Gdańsk 2009

Poczet sołtysów, burmistrzów, nadburmistrzów, przewodniczących Miejskiej Rady Narodowej i prezydentów Gdańska od XIII do XXI wieku, pod red. Beaty Możejko, Gdańsk 2015

Rozmarynowska Katarzyna, Ogrody odchodzące…? Z dziejów gdańskiej zieleni publicznej 1708-1945, Gdańsk 2011

Rymaszewski Zygfryd, Sprawy gdańskie przed sądami zadwornymi oraz ingerencja królów w gdański wymiar sprawiedliwości XVI-XVIII wiek, Wrocław 1985

Szarszewski Adam, Proces medykalizacji szpitali gdańskich, aspekty socjalne, prawne i ekonomiczne (1755-1874), Gdańsk 2007,(„Annales Academiae Medicae Gedanensis”, t. XXXVII, suplement I)

Trzoska Jerzy, Gdańskie młynarstwo i piekarnictwo w II połowie XVII i w XVIII wieku, Gdańsk 1973

Zdrenka Joachim, Główne, Stare i Młode Miasto Gdańsk i ich patrycjat w latach 1342-1525, Toruń 1992

Zegary gdańskie, red. Zuzanna Prószyńska i in., Gdańsk 2005